Podopieczny: Daria Sadokierska
Data dodania: Niedziela , 22.12.2024
Nazywam się Izabela Sadokierska. Szukam wsparcia finansowego na leczenie irehabilitację mojej córki Darii sadokierskiej.
Daria jest, wyjątkową 18-latką. Gdy miała 12 lat nasza rodzina ulegla wypadkowi samochodowemu. Pomimo, iż byliśmy przypięci pasami żniwo wypadku jest tragiczne. Moja starsza córka – Diana zmarła po przewiezieniu do szpitala (uraz głowy), a młodsza Daria, również po ciężkim urazie głowy do dziś dzielnie walczy o powrót do zdrowia. Miał potężny krwiak podtwardówkowy prawej półkuli mózgu,zabójczy obrzęk całego mózgu, zanik różnicy pomiędzy istotą szarąi białą. Wszyscy lekarze są pełni podziwu, że w ogóle przeżyła ten pierwszy,ostry stan. Miała też liczne złamania żeber, obojczyka i miednicy. Uratowano ją wycinając duży płat czaszki po prawej stronie w pierwszej godzinie po wypadku. Spędzila trzy tygodnie na OIOM'ie pod respiratorem w śpiączce farmakologicznej. Przez cztery miesiące miała rurkę tracheotomijną. Przez osiem miesięcy karmiłam ją przez sondę nosowo-żołądkową (brak odruchu połykania, nie umiała nawet zamknąć ust). Przez dziewięć miesięcy nia miałam z nią żadnego kontaktu. Ma też wodogłowie pourazowe. Przeszła wiele różnych operacji i powikłań, które utrzymywały lub pogarszały jej stan. Pomimo, iż była najcięższym "przypadkiem" dla lekarzy, którzy ją leczyli- po dziesięciu miesiącach zaczeła ruszać prawa stroną ciała. Dwa miesiące później zaczeła pisać w powietrzu drukowanymi literami (wtedy kontakt był nie logiczny). Kiedy mineło 11 miesięcy po wypadku, zaczeła bełkotać (żeby byź zrozumiałą dla otoczenia musiała ćwiczyć mowę 2 lata). Po półtora roku zaczęła ruszać lewa stroną ciała, i wtedy powrócił mi sens życia oraz wiara w to co robiłam dla córki. Wiedziałam, że choćby ciężka praca miała trwać jeszcze wiele lat i całkiem wykończę się fizycznie – nie poddam się i zrobię wszystko, by Daria wróciła do samodzielnego życia. W całym procesie rehabilitacji i naszych sukcesów, nieocenione jest to, żr ona ani na chwilę nie straciła nadziei. Cieszy się najmniejszym postępem. Mineło już sześć lat i widać, że pólna praca, cierpienie i modlitwy są skuteczne. Chociaż obumarla jej cała prawa pólkula mózgu, dziś córka chodzi samodzielnie,jest zrozumiała dla otoczenia i wróciła do szkoły (przez pierwsze dwa lata po wypadku wydawało się, że nigdy to nie będzie możliwe).
Osiągnwłyśmy niezmiernie dużo, ale czeka nas jeszcze dużo pracy. Daria nie widzi lewej strony pola widzenia na oboje oczu (powodowało to, że wpadała na przedmioty i ludzi- już nauczyła się tego unikać), ma spastyczny niedowład lewej strony ciała (nagorsza jest ręka). Te niedobory fizyczne oraz szwankujące jaszcze troche procesy poznawcze powodują, że nie jest jeszce w pełni samodzielna.
Daria marzy o tym, by być wreszcie bez mamy, mieć chłopaka, kiedyś też rodzinę i aby móc samej wyjść do miasta lub koleżanek. Dziś jest to jeszcze nie możliwe, bo jest skazana na moją opiekę. Ale nie poddajemy się, bo wiem, że Daria nidługo osiągnie wiek, w którym zatrzyma się jej rozwój, a tym samym poprawa. Może zdążymy.
To co osiągnełyśmy – osiągnełyśmy dzięki swojej pracy oraz hojności ludzi o dobrych sercach i fundacjom. Moja sytuacja materialna jest bardzo trudna. Nadal nie mogę podiąć pracy. Utrzymuję się z zasiłku oraz alimentów. Od jakiegoś czasu wychowuję Darię samodzielnie.
Proszę z całego serca pomóżcie mi abym już mogła żyć bez lęku, że gdby kiedyś coś mi się stało, albo zabrakło mnie- moje dziecko nieusamodzielnione skończy w jakimś zakładzie opieki społecznej. W dniu dzisiejszym tego boję się najbardziej. To był i jest taka radosna, dobra i dzielna dziewczyna.